Profesor Zybertowicz był we wtorek gościem programu "Onet opinie", gdzie miał odbyć, jak stwierdził, "analityczną rozmowę". Jednak już na samym początku prowadzący zapytał go o urlop prezydenta w Wiśle. Jak donosiły media, w miniony weekend Andrzej Duda, korzystając z poluzowania obostrzeń sanitarnych, udał się na narty.
Dziennikarz zapytał profesora czy zachowanie prezydenta to "jest odpowiedni przykład w dobie pandemii". Doradca Andrzeja Dudy nie chciał jednak od razu odpowiedzieć na to pytanie. Stwierdził, że ustalenia dotyczące tematyki wywiadu były zupełnie inne niż bieżące sprawy polityczne.
– Pan nie szanuje swojej wydawczyni Pani Karoliny Opolskiej. Z nią wczoraj rozmawiałem o tym, co ma być przedmiotem naszej rozmowy. Mówiłem, że nie piszę się na komentowanie bieżączki politycznej – powiedział socjolog. – Pan teraz w moich oczach naruszył bardzo poważnie reputację pana wydawczyni – dodał. Doradca prezydenta stwierdził, że odpowie na pytanie redaktora, ale zaraz po tym przerywa wywiad.
– Prezydent pojechał na narty w innej fazie pandemii i wtedy, kiedy obostrzenia były zmniejszone, a dzieci nie mogły pojechać na ferie, ponieważ ferie przypadały w tym okresie, kiedy był wysoki poziom obostrzeń. A wracając z nart, przemieszczał się zgodnie z protokołem i procedurami przemieszczania się kierownictwa państwa przez kraj – tłumaczył prof. Zybertowicz w odpowiedzi na pytanie prowadzącego.
Wyjazd prezydenta
W środę media obiegła informacja, że prezydent udał się na narty. Jak informował "Dziennik Zachodni", Andrzej Duda widziany był na wiślańskim stoku, jednym ze swoich dwóch ulubionych w Beskidach.
Politycy opozycji zarzucili Andrzejowi Dudzie brak jakiejkolwiek aktywności w związku z m.in. epidemią koronawirusa. W związku z tym - przekonują - wyjazd na narty do Wisły był z jego strony niestosowny.
W mocnych słowach głowę państwa zaatakował w ubiegłym tygodniu prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz.
– Przeszkadza mi, że przez 190 dni pan prezydent nic nie zrobił ws. pandemii a w trakcie kampanii lansował się na koronawirusie. Uruchamiał linie produkcyjne środka do dezynfekcji, jeździł od targowiska do szpitala, zwoływał rady, ustawy produkował – podkreślał na antenie Radia ZET.
Do krytyki przyłączył się przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka, który nazwał prezydenta "Pierwszym Przedszkolakiem RP".
– Na pewno prezydent nie łamał żadnych przepisów ani reżimu sanitarnego, w którym wszyscy musimy funkcjonować – oświadczył z kolei szef KPRM minister Michał Dworczyk pytany w jednym z wywiadów o tę sprawę.
Czytaj też:
Rząd apeluje o powściągliwość a prezydent jedzie na narty? Dworczyk o "czystym populizmie"Czytaj też:
"Nie podzielam krytyki sportowych pasji prezydenta". Tusk wbija szpilę