Mściwy i bezwzględny szef RWE. Ciemna strona Jana Nowaka-Jeziorańskiego
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Mściwy i bezwzględny szef RWE. Ciemna strona Jana Nowaka-Jeziorańskiego

Dodano: 
Jan Nowak-Jeziorański przemawia w Radio Wolna Europa, 3 maja 1952.
Jan Nowak-Jeziorański przemawia w Radio Wolna Europa, 3 maja 1952. Źródło: Wikimedia Commons
Nowak radiem rządził w sposób despotyczny i grubiański. Sekował Józefa Mackiewicza i innych pisarzy.

Mam przed sobą dwa tomy książki niebywale niepoprawnej politycznie. Opowiada o Radiu Wolna Europa, a skoro o RWE, to naturalnie w dużej, przytłaczającej części o jego twórcy i wieloletnim pierwszym dyrektorze, Janie Nowaku. Zmarłym w 2005 r. bohaterze niedawno zrealizowanego przez Władysława Pasikowskiego filmu „Kurier”, kawalerze Orderu Orła Białego i przyznanego w 1944 r. krzyża srebrnego Virtuti Militari, doradcy kolejnych prezydentów III Rzeczypospolitej, w powszechnej opinii jednego z nielicznych autorytetów, które przetrwały burzliwe czasy transformacji ustrojowej.

A jednak praca Andrzeja Świdlickiego „Pięknoduchy, radiowcy, szpiedzy” ukazuje nam postać zgoła niepomnikową. Przy czym książka ma znaczący podtytuł: „Radio Wolna Europa dla zaawansowanych”. Ponieważ uważam się za kogoś właśnie w tej materii „zaawansowanego” i o większości najbardziej sensacyjnie brzmiących informacji zawartych w „Pięknoduchach…” dowiedziałem się wiele lat temu, goszcząc w Monachium i rozmawiając z ludźmi Nowakowi raczej niechętnymi, nie przypłaciłem lektury zawałem. Co może grozić niewprowadzonym w meandry zawiłych, nierzadko ciemnych spraw radia wolności nadającego z siedziby w Englischer Garten w Monachium.

O Nowaku dyrektorującemu polskiej sekcji RWE od początku, czyli od 1952 r., nieprzerwanie przez 24 lata, Andrzej Świdlicki powiada, że był on „jak Romulus, mityczny założyciel Rzymu. Za dyktatorem Sullą można powiedzieć o nim: »W tym Cezarze drzemie wielu Mariuszów«. Postrzegał rzeczywistość jako sieć spisków, intryg, kampanii, rozgrywek i nagonek. Politykę pojmował jako serię ataków personalnych, co ilustruję publikowaną po raz pierwszy korespondencją z Marianem Hemarem. Miał też w zwyczaju rozprawiać się z politycznymi wrogami po ich śmierci”. Słowa te, ciężkie jak kamienie, niestety są prawdziwe.

Za największych swoich wrogów uznawał – wylicza autor „Pięknoduchów…” – „pisarza Józefa Mackiewicza, jego brata Stanisława, PAX-owca Bolesława Piaseckiego i przywódcę narodowych komunistów Mieczysława Moczara. Pierwszego z nich zwalczał za – uwaga! – antykomunizm i podważanie legendy Armii Krajowej, drugiego za nagłośnienie agenturalnej sprawy Bergu, trzeciego za dywersję w Kościele, a czwartego za domniemany antysemityzm”. Na punkcie tego ostatniego był bardzo czuły, być może z racji pochodzenia, przodkowie jego wywodzili się bowiem z frankistów.

Czytaj też:
Zamach na Martykę, czyli śmierć za stalinowską propagandę

Podwoje Wolnej Europy zamknął przed wielkimi pisarzami: Józefem Mackiewiczem, ale i Ferdynandem Goetlem oraz Sergiuszem Piaseckim. Temu ostatniemu odmówił nadania przez radio jego powstałej wówczas satyrycznej powieści „Zapiski oficera Armii Czerwonej”, która zasłużenie bić będzie rekordy powodzenia czytelniczego. Nowak skorzystał z pretekstu, że wcześniej trzy odcinki książki bez wiedzy autora nadało Radio Madryt. Nic dziwnego, że rozżalony Piasecki pisał do niego:

„Zdawałoby się, że jako pisarz i Polak, który bolszewizm zwalczał przez całe życie na wszystkich dostępnych mu drogach. Który był przez wiele lat wywiadowcą wojskowym, pracował też w kontrwywiadzie. Który był już przy narodzeniu bolszewizmu w Moskwie w 1917 roku. Który jest pełen zapału i chęci walki, oraz pomysłów skutecznej kontrpropagandy powinien był być wykorzystanym przez jakąś zachodnią placówkę mającą za cel zwalczanie bolszewizmu… po prostu dla dobra sprawy i abym nie marnował swych sił i zdolności. Tymczasem doprowadzono mnie do rozgoryczenia, utraty wiary w rozum, uczciwość i siłę moralną Zachodu, wtrącono w nędzę i zmuszono zamilknąć. Zrobiono to, czego nie mogli dokonać ani bolszewicy, ani bierutowcy… chociaż byłem sprytnym graczem ocalałym z tysięcy”.

Dlaczego dyrektor RWE postąpił tak, a nie inaczej? Odpowiedź jest prosta: „Jan Nowak mógł wiedzieć, że Piasecki był niedoszłym wykonawcą wyroku śmierci na Józefie Mackiewiczu, a we Włoszech w II Korpusie bronił go przed sądem koleżeńskim”.

Odnośnie do samego Józefa Mackiewicza, wręcz słów szkoda. Mieszkał on z żoną, Barbarą Toporską, w tym samym Monachium, ale żeby kierujący działem kultury sekcji polskiej RWE Włodzimierz Odojewski mógł w ogóle wymienić w audycji jego nazwisko, musiał czekać, aż Nowaka na dyrektorskim fotelu zmieni Zygmunt Michałowski. Nawiasem mówiąc, Odojewskiego Jan Nowak w pewnym momencie zwolnił z pracy, a przywrócił dopiero na skutek zdecydowanego oporu znaczącej części radiowców i, chyba, dyskretnego wsparcia Jerzego Giedroycia.

A legendarny Marian Hemar swój ostatni otwarty list do dyrektora RWE, gdzie przez 15 lat prowadził „Kabaret polityczny”, napisał w formie wiersza:

Chciałbym jeszcze podkreślić
bo różne jełopy
Mogłyby źle zrozumieć, co jest
moim planem:

Że ja nie atakuję Radia
Wolnej Europy
Wręcz przeciwnie, jak umiem,
Bronię go przed panem.

W okupowanej stolicy

W dopiero co wydanej przez Agorę książce Jarosława Kurskiego pod tytułem „Kurier wolności” pada stwierdzenie, że to Józef Mackiewicz miał rozpowszechniać nieprawdziwe informacje o okupacyjnym administrowaniu przez Nowaka (pod prawdziwym nazwiskiem – Jeziorański) żydowskim majątkiem skonfiskowanym przez Niemców. To nieprawda. Niezależnie od prawdziwości zarzutów, spreparowanych bądź nie, autor „Kontry” w tej, wyjątkowo drażliwej i stawiającej Nowaka w złym świetle, sprawie zachowywał dyskrecję.

Jan Nowak-Jeziorański w stopniu podchorążego artylerii (1936)

A wplatał go w nią nie kto inny, ale współpracownik Nowaka z RWE, znany z anteny radiowej Wiktor Trościanko, w kontaktach z wywiadem PRL używający kryptonimu Medal. To on miał opowiadać esbeckiemu płk. Mikołajewskiemu o tym, że to Józef Mackiewicz rozpowszechnia oskarżenia Nowaka o korzystanie z profitów płynących z pracy na początku lat 40. w Komisarycznym Zarządzie Nieruchomości w Warszawie. Pikanterii dodaje temu fakt – pisał w „Ptaszniku z Wilna” Włodzimierz Bolecki – „że to Trościanko [po latach to on będzie też niefortunnym kontaktem w RWE Józefa Szaniawskiego – przyp. K.M.] podczas II wojny światowej słał do władz AK oskarżenia Mackiewicza o kolaborację z Niemcami (»jako członek Rady Politycznej Departamentu Informacji w Kraju stwierdzałem te rzeczy w drodze służbowej«), a w latach 1945–1946 oskarżał go przed Sądem Koleżeńskim Dziennikarzy Polskich w Rzymie…”.

Wracając do Józefa Mackiewicza, to nie chciał on nagłaśniać przeszłości Jana Nowaka, czyli – zauważa Andrzej Świdlicki w „Pięknoduchach…” – „walczyć z nim jego bronią ani nawet afirmować takiej walki prowadzonej przez innych”. Wolał występować jako krytyk jego stosunku do komunizmu, czemu dał wyraz w broszurze na ten temat. O kolaboranckiej przeszłości swego życiowego antagonisty raczej nie był przekonany, co wytykała mu Barbara Szubska, pisząc do autora „Drogi donikąd” w październiku 1969 r.: „Naturalnie Jeziorański pracował z Zarządzie Komisarycznym przed wyszmuglowaniem się w porcji węgla via Szwecja z Polski do Londynu. Musiał to być rok 1940 lub 41, może 42, jak pracował dla Zarządu. […] Brat Jeziorański obecnie zamieszkały w Chicago, ciągle jako Jeziorański i zajmujący się sprzedażą ubezpieczeń. […] pracował w zarządzie znacznie dłużej, prawie do samego końca, i tejże współpracy nie zaprzecza nawet, tyle że się nie chwali tym niepytany”.

Artykuł został opublikowany w 9/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.