Antybolszewiccy bracia. Zapomniani sojusznicy Polski w wojnie z Leninem
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Antybolszewiccy bracia. Zapomniani sojusznicy Polski w wojnie z Leninem

Dodano: 
Polska piechota maszeruje na front, przed bitwą warszawską
Polska piechota maszeruje na front, przed bitwą warszawską Źródło: Wikimedia Commons
Pomoc oddziałów złożonych z Rosjan, Ukraińców, Kozaków i Białorusinów była cenna – każdy żołnierz się liczył – choć kłopotliwa.

Podczas tegorocznego Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia minister obrony narodowej Antoni Macierewicz złożył wieniec na grobie gen. Marka Bezruczki, znajdującym się na warszawskim cmentarzu prawosławnym. W sierpniu w Równem na Ukrainie została odsłonięta tablica upamiętniająca generała. Napis w językach polskim i ukraińskim głosi, że Bezruczko jest bohaterem narodu polskiego i ukraińskiego, który w sierpniu 1920 r. powstrzymał napór Armii Czerwonej na Zamość, „wnosząc olbrzymi wkład w ocalenie Europy przed bolszewizmem”.

Słowa te są nieco przesadne, ale uhonorowanie gen. Bezruczki zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie zwraca uwagę na to, że Ukraińcy byli najważniejszymi sojusznikami Polski w wojnie z bolszewicką Rosją. Zanim jednak do tego doszło, musiała wybuchnąć wojna polsko- ukraińska. Chodziło wszak o wytyczenie granic między odradzającą się Rzecząpospolitą a dwiema tworzonymi państwowościami ukraińskimi. W lutym 1918 r. Austro-Węgry i Niemcy zawarły z Ukraińską Republiką Ludową traktat w Brześciu, oferując jej za zboże ziemie Chełmszczyzny i Podlasia. Klęska państw centralnych spowodowała, że Ukraińcy nie przyjęli tych ziem. Zaczęła się jednak wojna polsko-ukraińska, toczona na Wołyniu. To właśnie tam walczyła w marcu grupa taktyczna mjr. Leopolda Lisa-Kuli. W marcu 1919 r. zdobyła Poryck i zaatakowała Torczyn, gdzie śmiertelnie ranny został Lis-Kula.

To jednak nie Polska położyła kres Ukraińskiej Republice Ludowej i złamała opór jej armii. Zrobiła to Armia Czerwona. Przyczyniły się do tego rosyjskie wojska gen. Denikina. Niemniej Ukraińcy ocalili część swoich sił, przebijając się przez szeregi bolszewickich oddziałów w rejon Kamieńca Podolskiego. Dzisiaj na jednym z budynków w tym mieście widnieje tablica upamiętniająca fakt przebywania tu rządu URL.

Symon Petlura i oficerowie armii URL. Marko Bezruczko w środku, na pierwszym planie.

Trwająca ponad pół roku wojna Polski z Zachodnioukraińską Republiką Ludową, rozpoczęta walkami o Lwów w listopadzie 1918 r., zakończyła się wyparciem Ukraińców za Zbrucz. Polska, walcząc o granice, musiała zniszczyć Zachodnioukraińską Republikę Ludową. Nie kwestionowała jednak prawa Ukraińców do własnego państwa. Reprezentantem tych Ukraińców, którzy uznali, że wolna Ukraina może powstać tylko dzięki pomocy Rzeczypospolitej, był Symon Petlura, główny ataman, przywódca URL. Już na wiosnę 1919 r. Piłsudski proponował mu rozmowy. W grudniu tamtego roku, w krytycznej już sytuacji dla URL, Petlura odbył wielogodzinne nocne spotkanie z Piłsudskim w Belwederze. Od tego czasu ruszyła sprawa formowania ukraińskiego wojska w Polsce.

Ukraińscy sprzymierzeńcy

Podczas wojny Polski z Ukraińską Republiką Ludową do niewoli trafiło około 2 tys. Ukraińców. Na ziemiach państwa polskiego znalazło się też kilka tysięcy żołnierzy oddziałów pokonanych przez Denikina. Polacy – jak pisze prof. Zbigniew Karpus, znakomity znawca problemu, autor książki „Wschodni sojusznicy Polski w wojnie 1920 roku” – w istocie nie traktowali Ukraińców jako jeńców ani internowanych, lecz sojuszników w walce z bolszewicką Rosją, „ochotników wojskowych obcej przynależności”.

W lutym 1920 r. zaczęła się w Brześciu organizacja jednostki, która stała się 6. ukraińską dywizją. W okolicach Kamieńca Podolskiego powstawał oddział będący zawiązkiem 2. dywizji.

Czytaj też:
„To Sowieci zabili mojego dziadka”. Wywiad z wnukiem słynnego pogromcy bolszewików

W kwietniu 1920 r. została podpisana umowa polityczna między Polską a istniejącą wówczas już tylko na papierze Ukraińską Republiką Ludową. Realny kształt mogła tylko i miała jej nadać polska ofensywa na Kijów. Petlura musiał wyrzec się ziem na zachód od Zbrucza, a aspiracje ukraińskie sięgały przecież za San. Taka jednak była cena poparcia ukraińskiej niepodległości. Kilka dni po zawarciu umowy rozpoczął się marsz na Kijów. Wzięły w nim udział dwie dywizje ukraińskie. Liczyły razem – jak podaje prof. Karpus – ok. 8 tys. żołnierzy.

Adam Zamoyski w książce „Warszawa 1920”, opisującej wojnę polsko-bolszewicką, pisał o nadziejach Józefa Piłsudskiego na stworzenie na tyle silnej armii ukraińskiej, by mogła utrzymać ziemie Ukrainy naddnieprzańskiej i tym samym zapewnić byt niepodległej Ukrainie. Tak się jednak nie stało. „Ukraina była wykrwawiona sześcioletnią wojną, a jej społeczeństwo osłabione politycznymi wstrząsami, m.in. piętnastokrotną zmianą rządów […]. Dlatego ludzie nie wierzyli, że Petlurze uda się przetrwać, i niechętnie się angażowali” – pisał Zamoyski.

Do niepowodzenia powstania silnej ukraińskiej armii współdziałającej z Polakami przyczyniły się też obawy Ukraińców, że wojsko polskie wkracza, by przywrócić własność polskiej szlachcie, a może i mścić się za krwawą rozprawę z dworami i zabranie ziemi.

Piłsudski starał się rozwiać te obawy, mówiąc podczas spotkania z Petlurą w Winnicy: „W błyskach naszych szabel nie powinniście widzieć naszego narzucania swojej woli. Chcę, abyście w nim widzieli odblask swojej wolności”. Deklaracja Piłsudskiego, że wojsko polskie pozostanie na ziemiach ukraińskich tylko do czasu uformowania się władz Ukrainy, nie miała się wypełnić.

Piłsudski ze sztabem, wiosna 1920 r.

Wielki plan polityczny Piłsudskiego nie udał się z powodu słabości w organizowaniu armii ukraińskiej. Zabrakło też czasu, by Petlura zdołał się umocnić. Ten czas miało mu dać polskie wojsko. Jednak bardzo szybko zostało zmuszone do odwrotu z Kijowa i opuszczenia ziem naddnieprzańskich. Szósta dywizja ukraińska gen. Bezruczki walczyła na kolejnych liniach obrony, ponosząc poważne straty. Jej liczebność stopniała do kilkuset żołnierzy. I to właśnie część z nich – wraz z oddziałami polskimi – brała udział w obronie Zamościa przed konarmią Budionnego od 28 do 31 sierpnia 1920 r.

Jak pisał Janusz Odziemkowski w „Leksykonie wojny polsko-rosyjskiej 1919–1920”, obroną dowodził gen. Bezruczko, jednak mając pod rozkazami niemal wyłącznie oddziały polskie, nie chciał narzucać Polakom swoich decyzji. Dlatego zatwierdzał rozwiązania proponowane przez kpt. Bołtucia, dowódcę 31. Pułku Strzelców Kaniowskich (późniejszego generała WP, poległego w 1939 r.). Inni jednak historycy uważają, że wkład gen. Bezruczki w zwycięską obronę był większy niż tylko akceptowanie decyzji Bołtucia.

Polska zawarła rozejm z bolszewicką Rosją w październiku 1920 r. Ukraińcy chcieli jednak dalej walczyć. Zbigniew Karpus pisał, że „strona polska udzielała pomocy w miarę swoich możliwości aż do końca walk prowadzonych przez oddziały byłego sojusznika ukraińskiego. Łamała w ten sposób przyjęte przez siebie zobowiązania ustalone w rozejmie z bolszewikami, ale chciała przygotować byłego sojusznika do dalszej walki z koncentrującymi się na Podolu wojskami sowieckimi”. W ramach pomocy przekazanych zostało m.in. 2380 karabinów, 10 tys. płaszczy, 8,7 tys. par butów, 15 tys. bochenków chleba. Listopadowa akcja wojska ukraińskiego trwała, niestety, krótko i do 21 listopada wycofało się na polski brzeg Zbrucza.